21 March 2010

*beza na pampach lowi piranie i zalega w hamaku





















namyslilam sie na wypad na polnoc, w pampy boliwianskie. 20 godzin w teleboczacym autobsuie po tak zwanej drodze smierci do rurrenabaque, gdzie chwilami sie wydawalo ze autobus zawisnie nad przepascia. wszyscy gringosi robili zdjecia i zamierali w oczekiwaniu (i przerazeniu) , a lokalni drzemali niewzruszenie. goraco, spocenie i spoczyscie zielono. ale oplacalo sie, chocby dla przeplyniecia sie lodka po rzece yacuma gdzie mozna wypatrzec malpy, aligatory, tukany, kormorany, zolwie i mnostwo innych istot. nad ranem slychac dzikie wrzaski ptakow i wycie malp a noca widac oczy aligatorow swiecace jak dwa bursztyny w krzaczorach, drzewa sa pelne swietlikow a niebo, niezanieczyszczone swiatlami miast jest usiane gwiazdami. moglabym sie w to wszystko gapic dniami i nocami. i plywalam z delfinami rozowymi! ale jak mnie jeden musnal w piete to bylo to dosc dziwne, chyba nawet nieprzyjemne. bylam w grupie z samymi izraelitami i jednym amerykaninem i jakoze bylam najbardziej chetna dukac po hiszpansku stalam sie ulubienica naszego zlotozebnego przewodnika jose, ktory wygadal zupelnie jak pirat (zdjecie na gorze). poszlismy na poszukiwanie anakondy, ale podobno poziom rzeki byl za wysoki i nikt jej nie widzial przez ostanie 12 dni. ale pokazal mi drzewa z kora leczaca niestrawnosc. na tym samym drzewie zyja mordercze mrowki ¨pare ukaszen i kaput¨ mowi jose. podobno w la paz byl jakis facet, ktory wykorzystywal dzieci, ludzie zrobili nad nim samosad i przywiazali go do takiego drzewa i w ciagu 3 godzin mrowki go wykonczyly. lowimy tez piranie ale nic mi sie nie udaje zlowic wiec mi sie szybko nudzi. spotykam tez duza grupe polakow i znow jest to nadzieja ze jednak mozna podrozowac mieszkajac w polszy. popoludniami i wieczorami zalegamy w hamakach. jedyne mankamenty to komarzycha i insekty i duchota...wszyscy jestesmy non stop zlani potem, noc przynosi troche ochlody..spedzamy jeszcze jedna noc w ruurenabaque i ruszam nad jezioro titicaca.
mam nadzieje ze wszystko dobrze w domu :)

No comments: