12 March 2010

*cos jakby raj na ziemi














































dzis dojechalismy do coroico - malej miesciny w gorzystej dzungli na polnoc od la paz. jedzie sie szalenie waska droga (powiedzialabym nawet sciezka), obok przepasc, trzesie i rzuca a kierowcy szalency wyprzedazaja na zakretach. plecaki na dachu a z nami babuszki opowiadajace o swoich rodzinach. mowia po hiszpansku, w keczua i aymara. smieja sie do rozpuku jak im mowimy ze w europie to mozna kupe kasy zarobic jak sie mowi kilkoma jezykami i jak widza nasze przerazone twarze na coponiektorych odcinkach trasy. jest calkiem sporo szalencow ktorzy pokonuja ta trase na rowerach ale mi poki co zycie mile i tez nie do konca chyba ufam ichniejszym rowerom.
na srodku coroico maly placyk z palmami, pare straganow, pare hostelikow i chatek i
tyle. za 50 boliwianow (5 euro) hotel z zapierajacym dech widokiem na gory i basenem !!!wlasnie jakas parada trwa bo maja niedlugo wybory. a w sumie to ciagle tu paraduja z blizej nieznanych nam powodow. jest tu sporo ludzi z korzeniami afrykanskimi bo przywiezli ich kolonizatorzy do pracy w kopalniach i na polach koki i czesc z nich ise do dzis nie pomieszala.
wczoraj w la paz zszedl nam prawie caly dzien na poszukiwaniu tabletek przeciw malarii bo bardzo chcialam odbic na polnoc i zobaczyc boliwijska amazonie. planeta mowi ze trzeba isc kawal autostrada do miejsca gdzie sprezdaja tabeltki wiec zrobilsymy kupe niepotrzebnym kilometrow zeby w koncu dotrzec gdzie trzeba, na co lekarz nam mowi ze nie trzeba antymalarianow bo od 10 lat nie bylo tam zadnego przypadku malari. dzis rano spotykamy chlopaka ktory wasnie z tamtad wrocil i mowil ze bylo ohydnie dzuszno, spocenie i wogole nie fajnie. wiec teraz musze pomyslec co tu zrobic.
okazuje sie tez ze mam podwojnie zabukwany lot do hawany wiec dzwonie do agencji zeby to wyjasnic i tam nikt nie mowi po angielsku wiec dukam niemilosiernie po hiszpansku i przepraszam wielokrotnie za moje dukanie, ale w koncu pani obiecuje czesciowy zwrot kasy wiec chyba dobrze wydukalam.
pokico zostawiamy przyziemne troski i zanurzamy sie w zielonosci :)

No comments: