10 March 2010

*potosi - kierowcy chca jezdzic po pijaku



dotrzec do potosi bylo calkiem latwo, wydostac sie z tamtad juz trudniej. agnieszce dokucza wysokosc (ciagle jestesmy na ponad 4 km) wiec ja udaje sie na miasto z misja zdobycia biletow do sucre i lisci koki. z koka nie ma probelmu kazda babuszka na ulicy i na rynku sprzedaje koke, gorzej z biletami. jade minibusikiem za miasto, bo tam jest stacja autobusow. do busika wciska sie dwa razy wiecej ludzi niz jest miejsc. jedziemy po nowej dzielnicy ktora wydaje sie byc jednym wielkim placem budowy. zadnego gringo tu nie uswiadczysz. moze juz wszyscy wiedza o tym o czym ja mam sie za chwiel dowiedziec. stacja zamkieta, ludzie koczuja z wielkim tobolami przed. pan policjant mowi mi ze jest strajk kierowcow. moze skonczy sie manana. a moze nie. wiec wracam z niczym. ide na miasto moze cos sie wywiem. pani w biurze podrozy mowi ze to wszystko wina prezydenta, bo wprowadzil nowe prawo zakazujace jazdy po piajku. kierowcom sie to nie podoba, no bo ja to tak maja prowadzic po trzezwemu? potem rozmawiam z chlopakami ktorzy namowili taksowkarza zeby ich zawiozl do sucre i nawet troche ujechali ale jak ludzie zobaczyli ze taksowkarz bojkotuje strajk to zaczeli biec za samochodem i walic wen. taksowkarz nie mial wyjscia jak wysadzic pasarzerow.
coz robic, szwedam sie po miasteczku, podziwam kolnialna architekture (co prawda w oplakanym stanie) i zapisuje sie na wyjazd do kopalni na jutro.

No comments: