25 February 2010

*salta - basen pod bananowcem i droga przez pustynie




spedzilysmy dwa dni w salcie,na polnocy argentyny, w domu Davida gdzie plywalam sobie w basenie pod bananowcem otoczona cykaniem cykad. bylo tez pelno mrowek i komarow i to troche rujnowlo idyliczny obrazek. cale plecy mam pogryzione przez cos, aga mowi ze to pchly, ja wole myslec ze to komary, zwlaszcza ze nie ma tu malarii.
obeszlysmy kolejne koloniajne miasteczko, z przepieknymi kosciolami i placem otoczonym stylowymi fasadami. widzialysmy tez zakon gdzie zakonnice mieszkaja bez zadnego kontaktu ze swiatem zewnetrzym. wjechalysmy sobie na wzgorze bernarda popatrzec na miasto z gory. wieczorem pojechalismy do san lorenzo posluchac jak strumien plynie i pachnie noca. a i zjadlysmy pol kilo lodow. ot, proste rozrywki prostych wycieczkowiczek.
ludzie sa tu bardziej podobni do boliwijczykow, niz do eurpejczykow. sjesty przestrzegaja niemal religijnie, w poludnie same sie wloczylysmy ulicami a wieczorem byl taki tlok ze nie sposob bylo sie przepchac.
wsiadlysmy w autobus do san pedro de atacama w chile i tym samym chyba na dobre wyjezdzamy z argentyny (przynajmniej w czasie tej podrozy). droga byl niesamowita, czesciowo przez solniska, gory, miasteczka i wioski posrodku pustyni gdzie wydawaloby se ze nic nie zyje. droga wila sie miedzy niewyobrazalnymi tworami skalnymi, czasami az nie bylo wiadomo na co sie patrzy, czy to horyzont, czy gory, czy chmury. gdzies posrodku tej nicosci gupi bialy czlowiek wyznaczyl granice miedzy chile i argentyna postawil budke i wbija pieczatki. potem dobudowali tam szkole, (biegalo dookola chyba z 15 dzieci) i 3 malenkie sklepiki-budki z woda i slodyczmi. dowoz tego wszystkiego kosztuje kupe pieniedzy, dlatego tez wszystko jest tu przerazliwie drogie. ale w koncu jestesmy na pustyni. wkraczamy do san pedro poznym wieczorem (planowy przyjazd: 16.00) i idziemy ledwo oswietlonymi ulicami do hostelu w tym miasteczku otoczonym zwirem, piaskiem i skalami.

1 comment:

Anonymous said...

BEZA ZYJESZ????? DAJ ZNAC ,KISIEL