10 April 2010

*wyspy z trzciny i evo moralez












poczulam sie na tyle dobrze zeby przetransportowac sie do peru. zatrzymalam sie w puno, po peruwianskiej stronie jeziora titicaca zeby zobaczyc wyspy z trzciny. kilka wiekow temu kiedy inkowie i colles zaczeli rosnac w sile ludzie uros chcac sie odizolowac zaczeli uciekac z ladu i zyc na lodziach. z czasem te lodzie zaczely im sie rozastac i teraz przypominaja unoszace sie na wodzie wyspy z trzciny. dzisiaj ziemia jest za droga wiec nawet jakby chcieli wrocic na lad to ich na to nie stac. wiec sie unosza na trzcinach. zrobila sie z tego okropna turystyczna atrakcja. nie ma tam nic autentycznego. jak tylko sie zejdzie z lodzi na lad (tzn. na wyspe z trzcimy) odbywa sie przedstawienie majace na celu wyjasnic jak wyspy se budowane. kazy zart jest wyrezyserowany ale sama technika jest rzeczywiscie imponujaca. potem kazdego turyste dopada jakis wyspiarz i pada pytanie: ´chcesz zobaczyc moj dom?´i turysta jest prowadzony do domu z trzciny. potem pada: ´moj maz jest rybakeim a ja zajmuje sie rekodzielem, chcesz zobaczyc?´ no i wtedy wypada kupic jakis suwenir. trochem zniesmaczona, zwlaszcza jak na koniec panie w ´tradycyjnych´ strojach spiewaja hiszpanskie hity dyskotekowe, ale wyspy same w sobie sa wyjatkowe. troche mnie przestrasza fakt ze w autobusie pani stewardesa kameruje wszyskich pasazerow na wypadek wypadku ale mowia mi ze tu to normalan praktyka. jade wiec spotkac sie w cusco z agnieszka.
ciagle zapominam napisac ze widzialam prezydenta boliwii! w czasie pobytu w la paz co dzien przechodzilam kolo palacu prezydenckeigo i zawsze zatrzymywalam sie pogapic na powazne miny straznikow. oni po jakims czasie mine przeganiali a z racji tego ze byli wyposazeni w bagnety i karabiny ja zawsze potulnie odchodzilam. w ostani wieczor siedzielismy z sheenen na schodach palacu a tu wsyszedl sobie evo moralez z obstawa (tyle mial tych goryli ze az sie zastanawiamy czy naprawde mu cos grozi czy to zawsze tak maja prezydenci). tak samo wyglada jak na wszechobecnych plakatach.
wsiadam w autobus i budze sie w cusco.

No comments: