17 May 2010
* nieplanowany nurkowany wypad do raju
nie udaje mi sie zanurkowac w meksyku bo za duze fale i piasek sie unosi wiec jest kiepska widocznosc. poza tym bardzo trzesie i mozna sie pochorowac na lodce, a na co to komu? wiec wpadam na pomysl ze wlasciwie to moznaby odrobine odbic do belize w drodze do gwatemali. i dostac jeszcze jeden stempelek do paszportu :)ktory swoja droga wyglada juz jak psu z gardla... kupujemy wiec bilet do chetumalu na granicy, spedzamy tam noc, jemy pizze z dominos i rankiem wsiadamy w autobus do belize city. na granicy pan celnik mnie pyta czy moja kolezanka jest singlem. wobraza sobie ktos takie pytanie od polskiego celnika? belize mowi po angielsku wiec odkadamy na bok nasza dukanine. a na wyspie mowia po kreolsku wiec w koncu moge uslyszec to o czym sie uczylam na lingwistyce. radosc ma wielka! z belize city wsiadamy w lodke i doplywamy do caye caulker - mala wysepke 40 minut od wybrzeza. jest absolutnie rajsko. palmy, bialy piasek, niebieska woda. wieje przyjemy wiaterek ktory przynosi ulge po goracu meksyku. prawie nie ma samochodow, jedynie rowery i male autka golfowe. fale zalamuja sie daleko od brzegu, tam gdzie zaczyna sie rafa koralowa i to wlasnie tam plyne na swoje pierwsze nurkowanie. sporo z tym zachodu i nie jest to najtansza przyjemnoc ale gdzies trzeba zaczac. jest fajnie, moj instruktor kaze do siebie mowic daddy. odmawiam i pytam czy ma inne imie. troche nam sie mijaja poczucia humoru ale wydaje sie ze wie co robi. wysluchuje teorii co i jak dziala, probujemy sprzet i schodzimy pod wode. jest super. plywaja wielkie ryby, jakies tam plaszczugi, rafa jest przepiekna (choc chyba nie tak piekna jak w malezjii czy kambodzy ale moze to fakt ze sie bardzo skupiam na oddychaniu i na operowaniu roznych kabli i rurek a nie na podziwaniu rafy jak przy snorklingu). dostaje swoj maly certyfikat i spedzam wieczor drzemiac pod palma. rano wsiadamy spowrotem na lodke i udaljemy sie do gwatemali. babsztyl w biletowni nas oklamal ze autobus jest bezposredni do tikala gdzie chcemy zobaczyc ruiny jeszcze dzis a u sie okazuje ze jest przesiadka we flores i ze bedziemy w tikalu dopiero wieczorem bo jeszcze kierowca ma spoznienie! wyklocamy bilet na drugi dzien i spimy we flores gdzie wlasnie trwa pora deszczowa...
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment