05 May 2010

* trinidad - troche wiecej smaku kuby






dojezdzamy do trinidadu.nam sie udaje bo wsiadamy w autobus dla turystow i placimy turystyczna waluta. jak kubanczycy gdziekolwiek docieraja na czas - nia mam pojecia. drogi pelne sa wymachujacych banknotami podroznych ktorzy godzinami czekaja na transport.
takiego goraca ktore nas tu dopada to chyba jeszcze nie doswidczylysmy, no moze na pampach w boliwi bylo podobnie. doslownie z nas kapie pot. noce przynosza troche ochlody ale i tak ciezko zasnac w takim zapoceniu.
miasto jest przepiekne ale bardzo zniszczone. przewodnikk opisuje trinidad jako stolice kultury ale nam sie wydaje dosc ospale. muzea pozamykane. kosciol zamkniety. niewiele do zwiedzania. to by bylo na tyle z oficjalnej rozrywki i ukulturalnienia sie ale zza bramy dochodzi muzyka i jak zagladamy przez szpare gospodarze zapraszaja nas do srodka. akurat trwaja urodziny senora rodu wiec toczy sie fiesta. z gitarami, spiewami i rumem... biegaja polnagie dzieci, po podworku chodza kury a zespol zlozony z 3 starszych panow uklada na poczekaniu piosenke o dwoch pieknych polkach co to odwiedzily kubanska ziemie :) taki obraz kuby chcialabym zachowac na zawsze.
wieczory spedzamy na schodach kolo glownego placu gdzie gra muzyka i mozna potanczyc. zalapuje sie na pokaz celebracji santerii (mieszanka religijna wierzen ludzi yoruba przywiezionych z zachodniej afryki jako niewolnicy z chrzecijanstwem przywiezionym przez hiszpanow). tancza jak oszali w transie przy brzmieniu bebnow. nie wiem czy ma to wiele wspolnego z chrzescijanstwem.
jedziemy tez na plaze ancon - bialy piasek, blekitna cieplutka woda i palmy. tak zawsze sobei wyobrazalam karaiby. no to mam :) spotykamy florencje, szwajcarke ktora poznalysmy w vinales i jedziemy razem na plaze. na plaze podwoza nas dwaj chlopacy i na wstepnie uzganiaja ze jakby nas zatrzymala policja to kto jest czyim nazyczonym. kubanczykom za bardzo nie wolno sie zadawac z obcokrajowcami. na kazdym kroku szokuje nas to policyjne panstwo gdzie nic nie wolno a jednak sporo mozna.
plaza jest przecudna i moglabym tu zostac na dluzej ale chcemy jeszcze zobaczyc santa clare - miasto poswiecone che gevarze wiec zwlekamy sie z bialego piasku i pakujemy w autobus. dziekBogu nie musimy wystawac przy drodze godzinam machajac zwitkiem banknotow w nadziejii ze ktos sie zatrzyma...

No comments: